Kategorie

Płatności

   
           Zalecane !

    

      Wpłata na konto
            firmowe
      (przelew zwykły)  

      
     Tylko dla klientów
          z zagranicy

Electric Light Orchestra (ELO) ‎– Eldorado A Symphony By The Electric Light Orchestra

Dostępność:
szt.
Cena netto: 62,60 zł 77,00 zł

Electric Light Orchestra ‎– Eldorado A Symphony By The Electric Light Orchestra

 

 

Label: Legacy ‎– 88875175271, Epic ‎– 88875175271, Sony Music ‎– 88875175271
Format: Vinyl, LP, 180 Gram, Reissue 
Country: Europe
Released: 29 Apr 2016
Genre: Rock
Style: Art Rock, Pop Rock

 

Tracklist:

 

A1 Eldorado Overture 2:12
A2 Can't Get It Out Of My Head 4:26
A3 Boy Blue 5:19
A4 Laredo Tornado 5:30
A5 Poorboy (The Greenwood) 2:58
B1 Mister Kingdom 5:08
B2 Nobody's Child 3:57
B3 Illusions In G Major 2:37
B4 Eldorado 5:18
B5 Eldorado Finale 1:30

 

Notes:

 

Includes 12'' insert with lyrics.

 

Barcode and Other Identifiers:

 

Barcode: 8 88751 75271 9
Barcode (Scanned): 888751752719
Label Code: LC00199
Matrix / Runout (Runout side A, machine etched): 91134 1A MOVLP 469
Matrix / Runout (Runout side B, machine etched): 91134 1B MOVLP 469

 

Ta płyta miała być dla ELO przełomem, komercyjnym przebiciem się na brytyjskim rynku. W Ameryce cieszyli się w roku 1974 już sporą popularnością, którą tak czy siak próbowali jeszcze zdyskontować: na okładce „Eldorado” znalazł się kadr z jednego z najbardziej klasycznych filmów amerykańskich, „Czarnoskiężnika z krainy Oz” (choć sami muzycy – zwłaszcza Bev Bevan – uważali okładkę za koszmarną).

Eldorado w Wielkiej Brytanii znów przeszło bez echa, choć na promujący album singiel wystawiono bodaj najpiękniejszą rzecz, jaką Jeffowi udało się napisać w ogóle. 'Can’t Get It Out Of My Head' nawet po ponad czterdziestu latach robi wciąż olbrzymie wrażenie. W tych czterech minutach zagrało wszystko: delikatny wstęp, bardzo ładna, elegancka melodia (Jeff stworzył ten utwór, gdy jego ojciec stwierdził, że muzyce ELO brakuje ładnych melodii właśnie) zgrabne klawiszowe aranżacje i dodatki, z wielkim smakiem wprowadzona orkiestra… Czemu tak udana rzecz nie zaistniała (wtedy) komercyjnie? Tego chyba nikt nie wie.

Brzmieniowa surowość, jaką można było usłyszeć jeszcze na On The Third Day, została zastąpiona ciepłą, żywą, wypolerowaną produkcją, zrobioną z dużym rozmachem, a do tego całość była (fakt, że w sumie dość luźnym) concept-albumem, opowiadającym o marzycielu uciekającym w świat snów i marzeń przed codziennym, smutnym, samotnym życiem.

Całą płytę wypełniły bardzo udane kompozycje – żwawsza, bardziej rockowa 'Illusions In G Major', jakby co nieco podkpiwająca z patetycznego rocka progresywnego, bardzo beatlesowska 'Mister Kingdom', lekko kabaretowa 'Nobody’s Child', pacyfistyczna, rycerska, dość majestatyczna 'Boy Blue', podobna w wyrazie, ale bardziej dynamiczna 'Poor Boy (The Greenwood)', sprawiająca wrażenie zagubionego fragmentu pierwszej płyty ELO, jeszcze z czasów Roya Wooda, dramatyczna 'Laredo Tornado' no i przede wszystkim bajkowy utwór tytułowy z potężnym orkiestrowym finałem (w pewnym momencie można w tle usłyszeć, jak kontrabasiści pakują instrumenty i wychodzą, bo jak wspomina Jeff, nie chcieli grać nawet o sekundę dłużej, niż to było w planie).

Eldorado to na pewno jedna z najlepszych płyt ELO, chociaż może do arcydzieła jednak jej minimalnie brakuje - takiego rockowego nerwu, jaki na późniejszych i wcześniejszych płytach będzie w muzyce Jeffa i spółki obecny.