Kategorie

Płatności

   
           Zalecane !

    

      Wpłata na konto
            firmowe
      (przelew zwykły)  

      
     Tylko dla klientów
          z zagranicy

Faust ‎– Something Dirty

Dostępność:
Jest Jest
Czas realizacji: 21 dni
szt.
Cena netto: 63,41 zł 78,00 zł

Faust ‎– Something Dirty

 

Label: Bureau B ‎– bb65

Format: Vinyl, LP, Album, 180g

Country: Germany

Released: 2010 / 28 Jan 2011

Genre: Electronic, Rock

Style: Krautrock, Avantgarde, Experimental

 

 

 

Tracklist

 

 

A1   Tell The Bitch To Go Home

A2   Herbststimmung

A3   Something Dirty

A4   Thoughts Of The Dead

A5   Je Bouffe

A6   Whet

B1   Invisible Mending

B2   Dampfauslass 1

B3   Dampfauslass 2

B4   Pythagoras

B5   Save The Last One

B6   Lost The Signal

B7   La Sole Dorée

 

 

Barcode and Other Identifiers

Barcode: 4047179429610

 

 

Tak jak pierwowzór bohatera słynnego dramatu Goethego - alchemik Johann Georg Faust, niemiecki zespół nie ustaje w poszukiwaniach. Ciągle miesza substancje, transformuje materie - wszystko, żeby zsyntetyzować muzyczny kamień filozoficzny.

 

W czterdzieste urodziny grupa prezentuje nam najnowsze rezultaty swoich eksperymentów.

 

- Kiedy Anglicy zaczęli mówić o krautrocku, myśleliśmy że żartują... - wspominają w jednym z wywiadów członkowie Fausta. W końcu "krautrock" znaczy nic innego jak "szkopski rock" - w ten sposób w latach 70 brytyjska prasa muzyczna pisała o grupie zespołów, które przede wszystkim łączyło to, ze były z Niemiec.

 

Choć nie tylko - poza sygnaturą "made in Germany" miały one jeszcze inny wspólny mianownik. Ich członkowie - czerpiąc inspiracje z muzyki współczesnej - wypuszczali się na terytoria wówczas obce muzykom rockowym.

 

Improwizowali, wpadali w transowe ciągi, a w studio - będąc jednymi z pionierów samplingu - cieli, zapętlali, tworzyli eklektyczne, dźwiękowe kolaże. Można powiedzieć, że wyprzedzali swój czas. A ten - wiadomo - nie stoi w miejscu.

 

Mija 40 lat od debiutu Fausta - zespołu, który nieprzypadkowo ma na koncie utwór zatytułowany "Krautrock". Jak Can i Neu! był jedną z modelowych formacji nurtu. I o ile moce twórcze ciągle artystą dopisują, to jakiś czas temu w łonie zespołu pojawiło się pękniecie.

 

W rezultacie zeszłego lata dostaliśmy dwupłytowy album "Faust Is Last", wydawnictwo pod batutą faustycznego klawiszowca Hansa Joachima Irmlera, a teraz ukazuje się longplay, za którym stoją pozostali oryginalni członkowie formacji.

 

Jak podkreśla Peron, te dwie inkarnacje grupy funkcjonują na równych prawach. Komentując podział zespołu, stwierdza że jego związek z Diermaierem jest naturalny: są sekcją. Tak, to nie ulega wątpliwości, kiedy przystępujemy do odsłuchu "Something Dirty".

 

Ci panowie pracują z precyzją trybików Rolexa. Wprawdzie "krautrockowa motoryka" to dziennikarski wytrych, ale jeśli coś takiego istnieje, brzmi właśnie jak duo Diermaier-Pernon w otwierającym album "Tell the Bitch to Go Home". Równo, stanowczo, elegancko.

 

Na tym tle skaptowana na Wyspach dwójka nowych muzyków swawoli bez miary - w ruch idzie gitara i syntezatory, jest głośno. Mocne otwarcie. Ale co dalej? Radykalna zmiana nastroju.

 

Robi się bardziej przestrzennie, lekko podniośle, prawie prog-rockowo. Czyżbyśmy mieli osunąć się w patos? Nic z tych rzeczy. Kolejne fale sprzężeń kreują raczej atmosferę szorstkiego ambientu, czy gitarowego noise'u spod znaku Growing czy Ashtray Navigations.

 

Chropawy nalot pogłosu pokrywa zresztą większość materiału - stanowi poniekąd o jego smaku. Nieważne czy muzycy oddają się industrialnym szaleństwom, czy refleksji grając stylową balladę.

 

A na "Something Dirty" znajdziemy jedno i drugie. Eklektyczny miks stylów i gatunków w aurze niekończącego się, przenikającego na wskroś rezonansu. Aż szkło podryguje w kredensie.